Kupię rower. Najlepiej z karbonową ramą, osprzętem min. Shimano Ultegra, kołami na wysokim stożku, z hydraulicznymi hamulcami i elektrycznymi przerzutkami Di2. Dobrze jakby był w miarę nowy i miał ładne malowanie. Rzeczywistość czy marzenie?
Pożegnanie z Cube
Stało się. Cube Axial VLS Race czyli mój pierwszy rower szosowy w życiu znalazł nową właścicielkę. Może nie uwierzycie, ale pozostał smuteczek i strach, bo przecież zostałam bez roweru! A wiosna coraz bliżej.
Pani Inga z Poznania, która dopiero zaczyna swoją przygodę z kolarstwem, na pewno będzie zadowolona z tego “szybkiego jak błyskawica wyścigowca dla wymagających entuzjastów jazdy szosowej” (opis producenta). Rama aluminium Superlite, pełne przełożenie 2×11 z legendarnej stajni Shimano 105, wewnętrzne prowadzenie kabli oraz matowe czarno-różowo-pomarańczowe malowanie stanowiło, że Cube Axial VLS Race jest wręcz idealnym rowerem jak na pierwszą szosę.
Nie jest tajemnicą, że wystawiłam rower na sprzedaż na stronie OLX. Przez pierwsze dwa tygodnie nie było większego zainteresowania, bo podobnych rowerów w sprzedaży jest mnóstwo. Ale niewielka obniżka ceny sprawiła, że rozdzwoniły się telefony. Kto pierwszy – ten lepszy.
Cała transakcja przebiegła bardzo sprawnie, wszystko zostało spisane w umowie, a dodatkowo kupująca otrzymała sporą dawkę wiedzy rowerowej i wskazówek na przyszłość.
Kolejny rower
Po dwóch latach jazdy i blisko 18 tys. przejechanych kilometrów czas pomyśleć o bardziej zaawansowanym sprzęcie. Kolejny rower wcale nie musi być wyczynowy, bo PRO nigdy nie będę. Nie musi też być szybszy, gdyż to zależy od wielu czynników. I już wiem, że NIE będzie tym wymarzonym. Dlaczego?
Oczekiwania vs rzeczywistość
Znalezienie wymarzonego roweru wcale nie jest takie proste. Nie dość, że musimy dysponować odpowiednią sumą pieniędzy, to dodatkowo rower musi spełniać nasze oczekiwania co do wyposażenia, jakości, budowy, rozmiaru, wyglądu czy dostępności w danym miejscu i w czasie.
Aby te wszystkie warunki zostały spełnione, czasami potrzebujemy szczęścia. A gdy już wydaje się nam, że znaleźliśmy sprzęt warty uwagi, to najczęściej przekracza budżet, albo nie do końca spełnia nasze wymagania. Na przykład zamiast karbonu ma aluminiową ramę, zamiast hamulców tarczowych – szczękowe, a zamiast Ultegry czy Dura Ace – osprzęt Shimano 105 lub Tiagrę. I sprzedawca wydaje się podejrzany.
Co zrobić w takiej sytuacji? Rozwiązania są chyba dwa… Zwiększyć budżet (jeśli jeszcze można), albo obniżyć nasze oczekiwania. Gorzej jak nie chcemy zrobić ani jednego, ani drugiego.
Nowy czy używany?
Na początek zastanówmy się czy chcemy rower nowy czy używany. Największymi zaletami zakupu nowego roweru są głównie:
-
- jego pewne pochodzenie
- brak wcześniejszej eksploatacji
- gwarancja (czasami dożywotnia np. na ramę)
- paragon czy faktura
- idealny stan wizualny i techniczny.
Wiadomo, że nowy rower będzie droższy od używanego, co jest całkowicie zrozumiałe. Czasami można trafić na super promocję czy wyprzedaż wcześniejszych roczników (lub rowerów potestowych), ale nie zawsze to może nam się udać.
Z kolei rowery używane zawsze mają swoją historię. Sprzedający niekoniecznie będzie chciał powiedzieć nam prawdę o rzeczywistej ilości przejechanych kilometrów czy wyścigów (gdzie rower najbardziej jest eksploatowany), o awariach, kolizjach, zastosowanych oryginalnych częściach, itp. Czasami możemy nawet nie rozpoznać, że Pinarello Dogma F8 za 15 tys. zł to tak naprawdę replika i rama kupiona u Chińczyka za 2 tys. zł.
Nie wspominając już o rowerach kradzionych. Dlatego należy wymagać od sprzedającego pokazania i przekazania pierwotnego dowodu zakupu, a na najbliższym posterunku policji sprawdzić, czy rower nie pochodzi z kradzieży.
Pamiętajmy też, że im droższy rower i z wyższej półki, tym większe koszty eksploatacji. Te mogą czasami wynieść nawet kilka tysięcy złotych! Warto zatem do zakupu podejść z “zimną głową”, poskromić emocje, zastanowić się i racjonalnie rozważyć wszystkie ZA i PRZECIW.
Szukam roweru
Jaki więc powinien być kolejny rower szosowy?
Chyba najważniejsza będzie rama. Tym razem wybiorę karbon czyli lekki materiał, tłumiący drgania. Najlepiej, aby rama miała kształt bardziej aero niż endurance. Rower musi być przystosowany do wzrostu 170 cm, czyli w zależności od producenta będzie to rozmiar ramy od 50 od 53. Waga roweru nie ma dla mnie dużego znaczenia. Czy będzie to 7 czy 8 kg niczego to nie zmieni, szczególnie przy mojej masie.
Jeśli chodzi o napęd to poszłabym już w kierunki Shimano Ultegra lub wyżej, choć moja 105-tka w Cube VLS Axial Race spisywała się doskonale. Dobrze, aby mój kolejny rower miał hamulce tarczowe, które podobno są lepsze i świetnie sprawdzają się w gorszych warunkach pogodowych. Nie jest to jednak obligatoryjne, podobnie jak Di2 czyli przerzutki elektryczne. Na pewno byłyby ciekawą opcją.
Jeśli chodzi o pozostałe elementy, na które zwrócę uwagę to na pewno malowanie. Może, ale wcale nie musi być różowe! Uwielbiam połączenie czarnego koloru z żywymi, jaskrawymi wzorami. Pięknie wyglądają też modele czarne matowe, białe i czerwone.
Zwrócę też uwagę na siodełko. Choć zawsze można je wymienić, to ważne aby było z serii women, przystosowane do damskich kształtów. No i koła. Marzą mi się aerodynamicznie czyli takie, gdzie profil obręczy wynosi od 40 mm wzwyż.
To tak w skrócie. Czyli rower (prawie) idealny, choć wiem, że ten jeden-jedyny jest jeszcze w sferze marzeń.
Rzeczywistość wszystko zweryfikuje.
Ktoś coś?
Foto główne: Pinarello Dogma F10 voor Chris Froome.
Nie napisałaś jaki budżet wchodzi w grę. Bo tak to można popuścić wodze fantazji i iść w stronę np. pięknego ENVILIV ADVANCED PRO 0 DISC 🙂
No tak… Trochę celowo nie napisałam o budżecie, bo sama nie wiem czy 10 tyś. to dużo czy mało…🤔🤔
Kupiłem używaną meridę w Carbo od pana, któy twierdzi że nieoficjalnie tanie i słabe rowery szosowe są poniżej 10 tys zł a sam kupiłza 40 TREKa….. oczywiście są jeszcze droższe tylko czy my kolarze napewno docenimy te drogie dodatki czy poprostu będziemy mieć piekny drogi rower? 🙂