Zaczynam już przypominać mojego kolegę red. Jacka Białogłowego z Radia Zielona Góra. Podobnie jak On, ciągle myślę i mówię o jedzeniu. Na razie więcej myślę i mówię niż jem, choć waga stoi jak zaklęta. Ale kto nie lubi jeść? Szczególnie zdrowe pyszności Joanny Michałowskiej. Aż ślinka cieknie!
Lubię szperać w sieci i przy okazji poszukiwań ciekawych blogów z Zielonej Góry, natknęłam się na stronę Joanny Michałowskiej www.blondynkawkuchni.parkini.cc. Lubię jeść, nie powiem, choć staram się odrzucać wszystko co niezdrowe, przetworzone i tłuste. Nie jestem też fanką fit diet, bo ile można przeżyć na liściu sałaty i wodzie? Ale ze zdrowym odżywianiem jest mi po drodze.
Udany eksperyment
I właśnie takie zdrowe przepisy proponuje Joanna Michałowska. Na co dzień mama, a także żona jednego z najbardziej utalentowanych zielonogórskich kolarzy-amatorów Jarosława Michałowskiego.
Skąd wzięła się pasja do gotowania?
Od kilku lat pomagam ogarniać jedzenie pudełkowe, czyli posiłki według ułożonej i zbilansowanej diety, którą Jarek stosuje już od kilku lat. A jak wiadomo jest ona bardzo ważnym elementem każdego treningu. Zaczęło się od eksperymentu z ciastem brownie z kaszy jaglanej. Okazało się hitem i tak zaczęłam drążyć temat i szukać coraz to nowszych przepisów.
W 2016 roku pojawił się więc pomysł na założenie bloga kulinarnego. Najpierw funkcjonował pod nazwą “Blondynka w kuchni”, a obecnie “Joanna Michałowska Zdrowe Gotowanie”.
Bardzo lubię gotować rzeczy niebanalne, trochę dziwne, zaskakujące, bo gotując często eksperymentuję i nigdy do końca nie wiem jaki będzie efekt.
Efekt jest zacny, jak widać na zdjęciach umieszczonych na blogu, aż zaczyna burczeć w brzuchu. Wybrałam kilka ciekawych przepisów, które mam nadzieję w przyszłości wypróbować.
Ponieważ jestem łasuchem, największy apetyt mam na te domowe snickersy. Czekolada, daktyle, masło orzechowe – to co lubię najbardziej. Myślę, że to świetny zastrzyk energetyczny przed lub w trakcie treningu rowerowego. Chyba będziemy musieli na kolejnym Yoloride wprosić się do Joanny na batoniki!
Ponieważ kupne pieczywo jest coraz gorszej jakości i mimo podanego na etykiecie składu, nigdy nie wiadomo co jest w środku, można upiec je samemu. Wiem, że jest to czasochłonne, ale warto poświęcić dłuższą chwilę chociaż raz w tygodniu, aby zjeść taką jeszcze ciepłą kromę chleba! Przepis Joanny to bomba magnezowa, chleb bezglutenowy, ciężki, bez mąki, zakwasu i drożdży.
Uwielbiam leczo, choć najczęściej przyrządzam je z kabaczka. Często zdarza się, że ktoś z rodziny czy znajomych podrzuci mi go z działki i nigdy nie pozwalam na to, aby się zmarnował. Wersja wege też mi pasuje, ale gorzej z moim mężem, który jak nie zje mięsa, to jest głodny. Do przepisu dodałabym jeszcze inne kolorowe papryki. Uwielbiam!
Naleśniki z mąki kukurydzianej
Naleśniki – smak mojego dzieciństwa. Zawsze smażył je mój tata, albo babcia na wakacjach na wsi i wcinało się je z marmoladą domowej roboty. Później mama eksperymentowała z naleśnikami z serem i śmietaną z cukrem, teraz piecze je zazwyczaj do krokietów. Sama bardzo rzadko je robię i nigdy z mąki kukurydzianej. Już wiem, co zjem w ten weekend na śniadanie!
Lubię takie przepisy – proste, zdrowe i smaczne. Niestety, ale jestem typową blondynką w kuchni i niewiele potrafię, a w gotowaniu najbardziej lubię… myć naczynia. Zawsze twierdziłam, że najlepszymi kucharzami są mężczyźni. I niech tak zostanie.
Więcej przepisów Joanny Michałowskiej:
www.blondynkawkuchni.parkini.cc/
https://www.facebook.com/Joanna-Michalowska-Zdrowe-Gotowanie