I po bólu! Za mną pierwszy w życiu amatorski wyścig kolarski. Mały Piękny Zachód to dystans blisko 100 km w północnej części województwa lubuskiego. I nie był taki straszny jak myślałam. Przeżyłam i … chcę więcej!
Sama nie wiem jak to się stało, że zapisałam się na Mały Piękny Zachód. Po prostu – wbrew temu co sądziłam o udziale w zawodach rowerowych – postanowiłam sprawdzić się w rywalizacji z innymi i po raz kolejny wyjść poza swoją strefę komfortu.
Strach ma wielkie oczy
Wyścig odbywał się niedaleko Zielonej Góry, dodatkowo limit czasu ustalony przez organizatorów (5 godzin) był na tyle bezpieczny, że nawet przy średniej prędkości 20 km/h, mogłam być spokojna o sklasyfikowanie. Taki też był plan: przejechać cało i zdrowo pierwsze w swoim życiu zawody kolarskie i zmieścić się w limicie czasu.
Start i meta ulokowane zostały w świebodzińskim OSiRze, a dalej trasa prowadziła przez Ługów, Lubrzę, Staropole, Boryszyn, Żarzyn, Wielowieś, Trzemeszno Lubuskie, Wędrzyn, Lubniewice, Osiecko, Sokolą Dąbrowę, Bledzew, Zubrów, Kleszczewo, Templewo, Pieski i ponownie przez Żarzyn, Boryszyn, Staropole, Lubrzę, Ługów do Świebodzina. Blisko 100 km pokonałam w czasie 3:49:03 (średnia prędkość 26,1 km/h), a i tak jak na mnie to jest dobry wynik. A było kilka ostrych podjazdów.
Oprócz próbnego przejazdu trasą wyścigu, nie przygotowywałam się szczególnie do tych zawodów. Przejechałam je czysto rekreacyjnie, dla zabawy i przygody. Nawet się nie stresowałam, tylko gdy zaczął padać deszcz, miałam chwile zwątpienia. Warto jednak słuchać bardziej doświadczonych kolegów i nie zapominać przed startem o kilku żelaznych zasadach.
Przed startem
1. Sprawdź stan techniczny roweru. Głównie hamulce, łańcuch, przerzutki, ogumienie, itp. Zabierz ze sobą zapasową dętkę i pompkę. Inaczej możesz na trasie szukać wiatru w polu. Nawet jak nie wiesz jak wymienić dętkę (ja nie wiem), to ktoś Ci pomoże. Albo sprawdzisz na youtube (jak będzie zasięg).
2. Zapoznaj się z trasą. Najlepiej zrób objazd kilka tygodni/dni przed zawodami. Unikniesz wtedy niespodzianek w postaci nieznanych zakrętów, zjazdów, a szczególnie podjazdów. Będziesz wiedzieć gdzie pojechać mocniej, a gdzie odpuścić.
3. Nie obżeraj się przed zawodami. Dzień przed startem powinniśmy zjeść węglowodanowo-białkowy posiłek, ale nie schabowego w panierce z ziemniakami. Pizza i lody tylko po wyścigu! Na trasę weź energetyki. Czyli batony, żele czy banany. Nasz organizm jest jak maszyna. Trzeba będzie dorzucić do pieca, gdy zacznie wygasać.
4. Zrób siku na chwilę przed startem. Śmieszne, ale prawdziwe. Mimo ciągłego nawadniania, jesteśmy wtedy w stanie przejechać taki dystans bez załatwiania potrzeby po drodze.
5. Załóż wygodny strój rowerowy. Spodenki koniecznie muszą być z dobrą, grubą wkładką. O odparzenia, obtarcia i ból czterech liter nie trudno na rowerze. Koszulka powinna przylegać do ciała i nie uwierać. Kask jest obowiązkowy! Szminka na ustach też.
6. Nastaw się! W kolarstwie jedzie się głównie głową. Szczególnie, gdy na 90-tym kilometrze masz taki podjazd jak za Lubrzą, albo w Przytoku. Warto wtedy jechać w grupie. To pomoże Ci mentalnie utrzymać tempo i wykrzesać z siebie ostatki sił.
Dwa tysiące non stop
Wyścig kolarski Mały Piękny Zachód to prolog do kolejnego etapu Pucharu Polski w ultramaratonach kolarskich w 2018 r., w którego skład wchodzą cztery imprezy: Piękny Wschód, Piękny Zachód, Pierścień Tysiąca Jezior oraz Bałtyk-Bieszczady Tour. Najwytrwalsi jadą non stop prawie 2 tys. kilometrów (1901 km)! Pozostałe dystanse to 1001 km i 501 km. Teraz już rozumiem myśl przewodnią organizatorów. Zobacz więcej na: http://pieknyzachod.eu/.
Cierpimy z jednego z dwóch powodów: z bólu, jakim jest dyscyplina w osiąganiu celów lub bólu, jakim jest żal, że czegoś nam się nie udało dokonać. A najważniejszą przyczyną wyznaczania sobie celów jest to, że ich realizacja zmieni także Ciebie i to w jaki sposób Ty się zmieniasz, będzie nawet ważniejsze niż sama realizacja celu.
Każdy wyścig to cierpienie, ale z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że warto zmierzyć się nie tyle z rywalami, co z sobą. I cóż z tego, że byłam (prawie) ostatnia na mecie? Radość z pokonania własnych słabości, oklaski grupki kibiców na mecie i medal na szyi – to najlepsze co może spotkać kolarza-amatora.
Do zobaczenia za rok!
Mały Piękny Zachód to nie są zawody dla kolarskich elit. W tegorocznej edycji wystartowało zaledwie dwudziestu zawodników (w tym jedna kobieta – sic!), chociaż dużo więcej osób zapisało się wstępnie na listę. Może zniechęcił ich deszcz na kilka godzin przed zawodami? Może trasa nie była wystarczająco płaska, a asfalt zbyt równy? A może zadecydował o tym brak nagród czy pasta party, a nawet dekoracji zwycięzców i podium? Na pewno te rzeczy są do poprawy przez organizatorów, choć duży plus za chęci i poświęcenie. Niedługo znów zmierzę się z podobnym dystansem, bo przecież…
Najważniejsze w życiu nie jest to co zdobędziesz, ale to w jaki sposób zdobywanie tego zmieniło i zbudowało Ciebie.
Do zobaczenia za rok!