Macie już plany na weekend? A może tak rzucić wszystko i pojechać… na rower? Oderwald – jedna z piękniejszych tras rowerowych w okolicach Zielonej Góry. Czym tak urzeka?
Prosto przed siebie
Najbardziej lubię jak mnie nic nie ogranicza – czas, miejsce, ludzie czy obowiązki. I chociaż wiem, że taka sytuacja trwa tylko chwilę, to wyciskam z niej jak najwięcej. Wsiadam na rower i oddycham świeżym powietrzem. Wyjeżdżam z zatłoczonego miasta i w 10 minut jestem w magicznym miejscu. To Oderwald. Nasz zielonogórski Lasek Odrzański czyli prawie tysiąc hektarów pięknych lasów w starorzeczu rzeki Odry, około 6 km od rogatek miasta (w kierunku Krępy).
Miejsce tętniące życiem
Oderwald stał się popularnym terenem rekreacyjnym blisko … 450 lat temu. Jak podają źródła historyczne, w 1839 r. urządzono tu tzw. salon letni, w Krępie zbudowano restaurację, a miasto inwestowało w drogi dojazdowe, drzewostan i kąpieliska. Największe wydarzenie miało miejsce w 1929 r., kiedy to na 500-lecie posiadania Oderwaldu odbył się tu wielki festyn. Najpierw ulicami miasta przeszedł korowód, potem ze Starego Rynku ruszyła sztafeta i nastąpiło poświęcenie kamienia pamiątkowego w pobliżu restauracji.
Z jeleniem w tle
W dzisiejszych czasach Oderwald nie tętni już tak życiem jak dawniej i spełnia zupełnie inną rolę. Tu odpoczywamy, wyciszamy się i obcujemy z naturą. Oderwald można przejechać rowerem w kilka godzin. Główne ścieżki prowadzą tak, abyśmy mogli za każdym skrócić swoją podróż. Stary las, na szczęście, nie zmienia się od lat, a część terenu jest objęta obszarem Natura 2000. Szlaki wiodą wzdłuż starych, prawie 150-letnich dębów, wzdłuż dorzecza Odry. Szczęśliwcy mogą spotkać tu czarne bociany i bobry, ja z kolei widziałam niedawno pięknego jelenia. Zatrzymał się na środku mojej biegowej ścieżki, patrzył na mnie i w ogóle się nie bał! W odróżnieniu ode mnie… Osobiście lubię sam dojazd rowerem z miasta do Oderwaldu – od strony Wysokiego jedziemy meeeega górki!
Taki mamy klimat
Przez fragment Lasku Odrzańskiego przebiega trasa Ultramaratonu Zielonogórskiego „Nowe Granice”. Gdyby ktoś nie wiedział, jest to hardcorowy bieg, który odbywa się w lutym (sic!) na dystansie 100 km+ (solo, sztafeta, duathlon), biegnący właśnie nowymi granicami miasta. Na Oderwaldzie jest wtedy zimno (taki mamy tam klimat przez cały rok), mokro, ziemia jest często oblodzona, a w nogach biegacze czy rowerzyści mają już wtedy ok. 70 km. Trasa jest jednak bardzo dobrze oznakowana i to kilkanaście dni przed zawodami.
Blisko natury
Niedawno przeczytałam, że “najpiękniejsze czego można doświadczyć w tym lesie to tajemnica, źródło naszych poszukiwań. Czasami człowiek pójdzie do lasu, posiedzi na pieńku i nic nie zrobi, potem pójdzie w dowolnie wybranym kierunku i przynosi to efekt. Otwarty umysł i właściwe postrzeganie ułatwia zrozumieć naturę rzeczy.” To czysta przyjemność.