Najlepsze dla blogera są tematy z życia wzięte. Bo blog to taki dziennik w sieci, w którym można zapisywać swoje przemyślenia, uwagi i przeżycia. Tym razem wszystko sprowadzę do swoich (i nie tylko) doświadczeń z kierowcami-hejterami, którzy stali się wręcz niebezpieczni dla rowerzystów i mocno uaktywnili się w sieci.
W sieci hejtera
To co mnie boli, to wszechogarniający nas hejt i trolling. Czy to w sieci, czy w realu kolarze to grupa, która w ostatnim czasie dość mocno odczuwa negatywne nastawienie części społeczeństwa i staje się powodem wielu nieprzyjemnych reakcji. Szczególnie w internecie jesteśmy napiętnowani, krytykowani, a wręcz poniżani za to, że realizujemy swoje pasje.
Kierowcy są dla nas bezlitośni nie tylko na drodze, ale też przed monitorem swoich telefonów czy komputerów. W sieci wylewają swoje żale, z których wynika, że to właśnie rowerzyści są ich największą zmorą i największymi wrogami.
Nie ma to nic wspólnego z merytoryką, a tylko i wyłącznie z atakiem przeciwko jednej osobie lub grupie osób. Emocje, które nimi kierują to wręcz pogarda, bez jakiejkolwiek empatii.
Hejt w sieci, a do tego coraz bardziej niebezpieczne zachowania kierowców na drodze w stosunku do kolarzy sprawiły, że zaczęłam bać się o bezpieczeństwo, a nawet życie podczas jazdy na rowerze, szczególnie w większej grupie.
Choć teoretycznie jazda w peletonie uważana jest za bezpieczniejszą niż jazda solo, to jednak nie mogę pozbyć się stresu podczas naszych ustawek kolarskich. Zawsze przypominam na zbiórce o zachowaniu szczególnej ostrożności i unikaniu niebezpiecznych manewrów na drodze, a mimo tego boję się, że coś się stanie.
Niemal na każdej wspólnej jeździe zdarzy się wkurzony kierowca, który – nawet gdy jedziemy poprawnie i zgodnie z przepisami – nie może powstrzymać się od:
- trąbienia
- wyzwisk w naszą stronę
- przeklinania
- wymachiwania rękoma przez otwartą szybę
- grożenia policją
- specjalnego zajeżdżania drogi
- gwałtownego hamowania przed grupą rozpędzonych kolarzy
- skręcania w prawo tuż przed nadjeżdżającym peletonem
- świeceniem długimi światłami po oczach
- wyprzedzaniem na trzeciego
- podjeżdżaniem niemal pod samo koło, aby nas nastraszyć
- wyprzedzaniem bez zachowania min. 1 m odległości.
Mam dalej wymieniać? Jestem pewna, że może być tego więcej! Czy to jest sposób, żeby wyładować swój gniew, frustrację i ulżyć sobie po ciężkim dniu? Wychodzi na to, że tak! Wystarczy wziąć telefon do ręki, zrobić zdjęcie podczas jazdy samochodem, wrzucić fotkę do sieci i znaleźć sobie ofiarę hejtu.
I zaczyna się prawdziwa jazda w sieci.
Tym sposobem w kilka godzin od chwili opublikowania posta na Facebooku mamy ponad 600 komentarzy pod wpisem. Jeden hejter nakręca drugiego, wzajemnie siebie wspierają, a część rowerzystów czy bardziej empatycznych kierowców próbuje bronić ofiary. Na próżno szukać tu meteorytyki, choć niektórzy starają się przytaczać regulaminy, przepisy ustawy i inne zasady.
Nie karm trolla!
Hejterzy, trolle…. Jedni i drudzy kierują się tym samym: pogardą i chęcią okazania dominacji. Trolle w sieci podsycają negatywną atmosferę poprzez długie interakcje, powolne i misterne zastawianie sideł, dyskutowanie na forach internetowych i dodawanie prowokacyjnych komentarzy mających wzbudzić negatywne emocje i zmusić do reakcji czytającego. Najbardziej lubią jak się je karmi…
Hejterzy natomiast, kierowani skumulowanymi pokładami agresji, od razu przechodzącą do najostrzejszych obelg. Psychologowie mówią, że to osoby sfrustrowane, zakompleksione, z niskim poczuciem własnej wartości. Krytykują wszystko i wszystkich, by sami mogli się poczuć lepiej.
Kto jest ofiarą hejtera? To najczęściej osoba lub osoby, które robią dużo dobrego, są lepsze od hejterów w jakiejś dziedzinie, są znane, lubiane i ogólnie szanowane. “O wiele zabawniej jest wbić szpilę komuś dużemu niż przedszkolakowi.” Co ciekawe, taki hejter ma często ma przeświadczenie, że swoim zachowaniem czyni dobro…
Proponuję, aby nie karmić trolli i hejterów, czyli nie prowokować kierowców swoim zachowaniem. Dlatego:
- jeździjmy w kaskach
- trzymajmy się zwartej grupy
- nie wymuszajmy na kierowcach pierwszeństwa
- korzystajmy ze ścieżek rowerowych (kiedy tylko możemy)
- zatrzymujmy się na czerwonym świetle
- zsiadajmy z roweru na przejściach dla pieszych
- sygnalizujmy manewry
- korzystajmy z lampek rowerowych
- jeździjmy po trzeźwemu
- nie rozmawiajmy przez telefon podczas jazdy
- nie reagujmy agresją na agresję kierowców
- nie hejtujmy kierowców i innych rowerzystów w sieci.
Na szczęście wielu rowerzystów jest też kierowcami i wie jak zachować się na drodze z zachowaniem wzajemnego szacunku.
A hejterzy byli, są i będą… I dopóki nie będzie ich stać na konstruktywną i merytoryczną dyskusję, a najlepiej w cztery oczy, to będziemy mieć do czynienia po prostu ze zwykłym chamstwem.