100 kilometrów na rowerze to dużo, a 200 to jeszcze więcej! Warto było podjąć to wyzwanie w yolobajkowym towarzystwie. Dla wszystkich rowerowych zapaleńców zorganizowaliśm event YOLORIDE 200. A wszystko wydarzyło się w świąteczny czwartek, tj. 3 czerwca br. w Zielonej Górze.

To tylko 200!

I aż 200 kilometrów! Dla kogoś, kto nigdy nie przejechał takiego dystansu, to pewnie było spore wyzwanie. Ale nie zniechęciło to sporej grupy kolarzy-amatorów z Zielonej Góry, Nowej Soli, Babimostu czy z Sulechowa.

Na starcie pod halą Centrum Sportowo-Rekreacyjnego w Zielonej Górze zjawiło się rano ok. 50 osób. Nie wszyscy planowali przejechać cały dystans, ale nikt nie został sam, bo pomagaliśmy sobie na trasie. Cieszy przede wszystkim sporta grupa dziewczyn. Brawo Wy!

Ze względu na poziom wytrenowania i względy bezpieczeństwa, podzieliliśmy się na dwie grupy: Grupa A szybsze tempo (avg. ok. 30 km/h) i Grupa B wolniejsze tempo (avg. 26-28 km/h). I wyszło książkowo. Co ważne: większość trzymała się ustalonego tempa, trasy, zwartych szyków, jechała zespołowo i pomagała słabszym.

Obstawa na trasie

O bezpieczeństwo, formę i sprawne rowery zadbaliśmy sami, ale na trasie były osoby, które postanowiły przyłączyć się organizacyjnie do naszego wydarzenia. Dzięki takim PARTNEROM niczego nam nie zabrakło.

• Bułeczki przygotowała Ewa Szczepuła-Szulen, pedagog, logopeda i terapeuta z DAMY RADĘ, a przy okazji kolarka-amatorka, która przejechała z nami na cały dystans.
• Wodę, coca-colę, napoje izotoniczne i batony przekazał dla uczestników dyrektor CARREFOUR ZIELONA GÓRA Wojciech Karzkowiak.

• Ciasto upiekły nasze zielonogórskie kolarki, a wóz techniczny, który towarzyszył nam przez całą trasę zapewnił Andrzej Sołtysiak GRUPA GEZET.

• Poczęstunek na miejsce postojów dowiózł nam Bartosz Lorenz z firmy ZAKUPY Z DOWOZEM.

Dla takiego człowieka, który jazdę na ultra dystansach ma we krwi, 200 kilometrów to zwykła, niedzielna przejażdżka. A dla nas?

Dystans 200 kilometrów nie powinien być problemem dla średniozaawansowanego kolarza. Oczywiście wszystko zależy od tego, jak szybko chcemy pokonać ten dystans. Bo może się okazać, że przy bardzo szybkiej, czyli mocnej jeździ, tego wytrenowania zabraknie. Dlatego trzeba z rozsądkiem i pokorą w podchodzić do takiego dystansu.

Jak zatem przygotować się fizycznie i mentalnie? Mówi Krzysztof Fechner:

Żeby dobrze przygotować się do dłuższego dystansu, trzeba po prostu jeździć. Ale sama jazda w strefie komfortu jest niewystarczająca. Konieczne jest wychodzenie poza tę strefę, żeby skutecznie podnosić swoją formę. Długie godziny na siodełku kształtują psychikę i pozwalają później inaczej postrzegać ultra dystanse.

Każdy powinien mieć swój sposób na pokonanie takiego dystansu. Wiadomo: jedzenie, picie, postoje, tempo, kawa, muzyka czy inne. Ale kryzys na trasie jest nieunikniony. Jak go przetrwać?

Kiedy pojawi się kryzys, trzeba… przeczekać. Na ultra dystansie to może się zdarzyć wiele razy. Sam jestem zawodnikiem ultra i nie pozostawiam niczego przypadkowi. Korzystam z opieki trenerskiej Radka Rogóża (na zdjęciu w środku – od autora). To pozwala mi skutecznie przygotować się do każdego mojego startu. Według mnie każdy, kto chce rozsądnie przygotować się do sezonu, nie robiąc sobie przy tym krzywdy, powinien z takiej opieki skorzystać. I tak już jest, że na dystansie 300 – 500 km przegrywa się o 10 sekund.