Zamiast stać w korkach lub czekać na przystanku na autobus, wolę wsiąść na rower i w dwadzieścia minut dojechać rowerem do pracy. Taka przejażdżka działa jak poranna, mocna kawa. Pobudza, rozgrzewa mięśnie, dotlenia mózg i nastraja na cały dzień. Polecam każdemu!
Rower zamiast espresso
Mam to szczęście, że do pracy mam blisko. To tylko cztery kilometry spokojnej drogi, wzdłuż Doliny Gęśnika i częściowo ścieżką rowerową. Gdyby nie wspinaczka pod górkę, byłoby jeszcze przyjemniej. Ale dwadzieścia minut jazdy rowerem do pracy wystarczy mi, aby dotrzeć do celu. Spokojnie, bez szaleństw, mając czas na zaobserwowanie, jak miasto budzi się do życia. O czym wtedy myślę? Chyba o niczym szczególnym. Może trochę o tym, jak minął mi wczorajszy dzień, może o czekających na mnie obowiązkach w pracy, albo o tym, jaką trasę wybiorę na popołudniowy trening na kolarce.
Są takie dni, że po godzinie siódmej parking dla rowerów przy mojej pracy jest już prawie pełny! To bardzo mnie cieszy, tym bardziej, że zdecydowaną większość dojeżdżających rowerem do pracy stanowią panie! To jest teraz takie (jak mówi mój mąż) “mainstreamowe”. Rowery na postoju są różne – od damskich holenderek z wiklinowymi koszykami, po typowe rowery miejskie, trekkingowe, a także górskie.
Ten pierwszy raz
Najgorszy jest moment podjęcia samej decyzji, że “od jutra zaczynam dojeżdżać do pracy rowerem”. To trochę tak, jak z dietą. Odkładasz ją z dnia na dzień, bo wygodniej jest zjeść coś szybko, prosto i bez wysiłku. A gdy już zdecydujesz się na dojazd rowerem, trzeba będzie się przygotować. I nie ważne czy będziesz dojeżdżać cztery kilometry czy nawet dwadzieścia.
O czym musisz pamiętać?
- przygotuj rower dzień wcześniej – rano nie będzie czasu, żeby pompować rower, smarować łańcuch, szukać kluczyka do zapięcia, oświetlenia, czy torby, do której się spakujesz. Zrób to dzień wcześniej, aby rano … dłużej pospać.
- przygotuj wygodne ciuchy – pamiętaj, że spodnie muszą być w miarę luźne (w jeansach też dasz radę), a jeśli jeździsz w sukience/spódnicy – to także przewiewnej. W obcisłą wciśniesz się wieczorem na randkę. W obcasy też. Lepiej też mieć nie krepującą ruchy bluzkę, koszulkę, marynarkę, a w chłodniejsze dni lekką kurtkę. Odzież powinna być jasna, a gdy jeździmy po ciemku, nie zapomnijmy o kamizelce i elementach odblaskowych. Ważne są buty. Lepiej, aby były sportowe. Zawsze możesz je zmienić w pracy.
- pomyśl, w co się zapakujesz – bo przecież musisz wziąć ze sobą drugie śniadanie, telefon, kosmetyki, kalendarz, portfel i ew. buty czy koszulkę na zmianę. Może to być torba z materiału, którą zarzucisz na ramię, albo wrzucisz do koszyka (jeśli z niego korzystasz). Może to być plecaczek, albo mniejsza sakwa rowerowa zaczepiona na bagażnik czy na ramę kierownicy. Osobiście korzystam z tej ostatniej opcji, choć dokumentów A4 już w niej nie zmieszczę.
- pamiętaj o zabezpieczeniu roweru – czyli musisz zrobić wszystko, aby nikt go nie ukradł. Dobrze, jeśli masz możliwość zaparkowania roweru w miejscu do tego wyznaczonym przez pracodawcę, najlepiej z monitoringiem. Na pewno musisz go przypiąć i to dobrze! Może to być linka, stalowy pałąk, łańcuch czy blokada na tylne koło. Ja korzystam ze standardowej linki, którą oplatam ramę roweru i przypinam do wiaty rowerowej.
Czysty zysk!
Najbardziej podziwiam tych, którzy do pracy dojeżdżają rowerem po kilkanaście kilometrów dziennie, bo np. to ich jedyny środek transportu. I to bez względu na pogodę. Do tego już trzeba silnej woli i wierzę, że czasami może się nie chcieć. Oczywiście, że ja również czasami nie mogę pojechać rowerem do pracy. Np. gdy muszę coś załatwić, przewieźć jakieś rzeczy, albo po prostu rezygnuję z roweru w deszczowe dni (w zimie nie jeżdżę) i upały, takie jak teraz. Mój Unibike to typowy rower mtb (do turystycznych wypraw) i nie ma co ukrywać, ale nie do końca jest przystosowany do jazdy po mieście. Ale gdy się nie ma co się lubi…
Zalety jazdy rowerem do pracy:
1. Chronisz środowisko – daj odetchnąć sobie i miastu. Wyrób w sobie nawyk dbania o środowisko na różne sposoby. Zacznij od (stopniowej) rezygnacji z auta, na rzecz roweru. Chyba jeszcze nie wymyślono bardziej ekologicznego środka transportu?
2. Oszczędzasz czas – widok stojących w korku samochodów, trąbiących w klaksony kierowców czy ludzi tłoczących się w miejskich autobusach jest bezcenny, gdy jedziesz obok rowerem. Zamiast tracić nerwy na drodze, zrelaksuj się przed pracą na rowerze.
3. Oszczędzasz pieniądze – Pięć złotych za litr paliwa? Dodatkowo opłata za parking czy bilet autobusowy. Może zamiast tego zero złotych za każdy przejechany kilometr na rowerze? Bilans jest prosty i w takich przypadkach warto jest mieć przysłowiowego węża w kieszeni.
4. Poprawiasz kondycję – pierwsze dojazdy do pracy mogą być męczące, a nawet stresujące, ale z biegiem czasu zobaczysz, że nie masz już zadyszki i potrafisz szybciej pedałować, bo masz silniejsze nogi.
5. Spalasz kalorie – nie jest tego nie wiadomo ile, ale w zależności od długości dystansu, trasy i intensywności jazdy (ok. 15 km/h), spalisz ok. 150 – 200 kcal.
6. Dbasz o zdrowie – mowa przede wszystkim o dotlenieniu mózgu, poprawie krążenia krwi, zbijaniu cukru czy cholesterolu. Pamiętaj też, że im więcej i częściej jeździsz na rowerze, tym Twoje serce mniej się męczy. Jednym słowem – pożyjesz dłużej!
7. Dostarczasz endorfiny – a hormonów szczęścia nigdy nie za dużo, więc przed pracą na pewno się przydadzą. Szczególnie, gdy wiesz, że czeka Cię ciężki dzień i codzienne wyzwania. Te kilkanaście czy kilkadziesiąt minut jazdy rowerem do pracy pozwoli Ci złapać oddech, pomyśleć, ułożyć plan działania i zdystansować się do obowiązków.
8. To Twoja chwila – to czas, kiedy możesz pobyć tylko ze sobą. Jesteś Ty, rower i droga do pracy. O czym wtedy pomyślisz i co z tym zrobisz?