Góry kocham, ale podjazdów nie cierpię. Ale potrafię zmotywować się i powalczyć z własnymi słabościami. Dlatego kilka razy w roku z kameralną ekipą wybieram się w Karkonosze. Tym razem zaliczamy kolejne górskie podjazdy: Przełęcz Okraj, Rędzińską, Zachełmie, Przesiekę i Zajęcznik.
Kultowe podjazdy
Zawsze kiedy odwiedzam Karkonosze z rowerem, zadaję sobie pytanie: po co mi to? Przecież w Zielonej Górze też są podjazdy, takie w sam raz na moje umiejętności. Ale nie o te przewyższenia chodzi, a o górski krajobraz, który zachwyca mnie za każdym razem.
Najpierw jednak trzeba się wysilić, bo nagroda zawsze czeka na szczycie. Dlatego tym razem będzie krótko o kultowych podjazdach w Karkonoszach, które zaliczam wraz z grupą kolarzy w długi, czerwcowy weekend.
1. Przełęcz Okraj.
To jeden z najbardziej popularnych wśród kolarzy podjazdów w kraju. Ma długość 13,4 km o średnim nachyleniu 5,4%. Ten odcinek to 597 m przewyższeń, a maksymalne nachylenie dochodzi do 10%. Najgorszy jest chyba odcinek na ok. kilometr przed metą, gdzie nachylenie wynosi do 6%.
Jest trudno, ale nie aż tak, żeby wyzionąć ducha. Dlatego co roku, 15 sierpnia, organizowany jest wyścig kolarski Kowary-Okraj. Zawodnicy wspinają się od centrum Kowar do malowniczo położonej czeskiej wioski Mala Upa leżącej na przełęczy.
Tym razem przez epidemię koronawirusa dojechaliśmy na szczyt tylko do granicy polsko-czeskiej. Dalej wjazdu pilnowali żołnierze, więc nie było mowy o złamaniu jakichkolwiek zasad. Najbardziej zabrakło mi tradycyjnego zdjęcia pod tablicą: Mala Upa.
2. Przełęcz Rędzińska.
Gdybyście szukali soczystego podjazdy w Karkonoszach to polecam Przełęcz Rędzińską, położoną w środkowo-wschodniej części Rudaw Janowickich, na północny zachód od Wielkiej Kopy i około 5,8 km na południowy wschód od centrum Janowic Wielkich, w Rudawskim Parku Krajobrazowym.
Przełęcz można zdobyć z dwóch stron: z Pisarzowic (ok. 6,5 km) lub z Wieściszowic (4,7 km – trasa krótsza, ala bardziej stroma). Nie jest to zbyt długi podjazd, ale piekielnie daje w kość! Miejscowi mówią, że to “droga radości”. Pewnie dlatego, że zawsze uśmiechają się gdy widzą rowerzystę, który jeszcze nie wie, co go za chwilę czeka.
Najgorsze są dwa ostatnie kilometry, gdzie stopień nachylenia w pewnym momencie wynosi 20%! Nie będę ściemniać – w połowie podjazdu zsiadłam z roweru. Na szczęście nie tylko ja. Uwierzcie mi – przy prędkości ok. 4 km/h już prawie spada się z siodełka.
Najbardziej żal, że Garmin nie przeliczył wysokości w trakcie prowadzenia roweru, więc dobre 200 m przewyższeń uciekło w powietrze.
Warto jednak dotrzeć na sam szczyt, z którego rozpościera się piękna panorama Rudaw Janowiskich i Gór Ołowianych.
Ten podjazd nie wybacza błędów, słabej kondycji czy nawagi. Dlatego mam tu rachunki do uregulowania, ale zostawiam je na następny raz.
Choć nawierzchnia jest niemal idealna (położony został tu niedawno świeży asfalt), to trzeba mocno uważać na zjazdach. Zakręty są dość ostre, nawet do 90%, więc przy prędkości 60km/h może nas nieźle wynieść.
3. Zachełmie.
Niby taki niewinny, krótki podjazd, a może nieźle zmęczyć. Jeśli wjeżdżamy na Zachełmie od strony Podgórzyna, to czeka nas wspinaczka na wysokość ok. 600 m n.p.m. Sam podjazd to ok. 5-6 km, o średnim nachyleniu 4,4%. Końcówka jest najbardziej mordercza – w pewnym momencie nachylenie sięga 12%.
Mimo tego, jedzie się bardzo fajnie. Nawierzchnia asfaltu jest dość dobra, a dodatkowo ruch samochodowy jest bardzo mały.
4. Przesieka.
Tutaj tak naprawdę zaczyna się rowerowa zabawa, zarówno dla kolarzy szosowych, jak i MTB. Atrakcją Przesieki jest pasmo rowerowe Olbrzymy, czyli trzynaście singletracków przeznaczonych dla rowerów górskich, tworzących blisko 70 km leśnych tras od Michałowic po Borowice.
Do samej wioski, która położona jest na wysokości ok. 600 m n.p.m. prowadzi asfaltowa droga, którą z powodzeniem można przejechać rowerem szosowym. Im wyżej wspinamy się, tym krajobraz robi się coraz bardziej leśny. I chodzi o to, aby dojechać najpierw do “murka”. Dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą, to charakterystyczny murek znajdujący się tuż przy skręcie na Przełęcz Karkonoską – jeden z najtrudniejszych podjazdów w Polsce!
Ostatnie 100 m do murka to istne szaleństwo czyli jakieś 18% pod górkę. Ledwo dałam radę, co widać na poniższym zdjęciu.
Niestety, zdjęcia i filmiki mają to do siebie, że wypłaszczają ekran i de facto nie widać dokładnie tej stromizny.
Przełęcz Karkonoska to podjazd jeszcze nie na moje siły. Nazywana “ścianą śmierci”, “wyciskaczem łez”, “toporem ducha Karkonoszy” przeznaczona dla największych śmiałków, bo momentami nachylenie sięga 30%! Średnio to 8,7% nachylenia, ostatnie 4 km to ponad 10%.
Ci, którzy wjechali na górę (można wjechać na rowerze MTB, jak i na kolarzówce) narzekają na nawierzchnię. O ile można jeszcze podjechać te 9 km omijając dziury na asfalcie, o tyle podczas zjazdu (spadek nawet do -30%!) już jest to bardzo trudne i niebezpieczne.
5. Singletrack Zajęcznik.
Żeby zjechać – trzeba wjechać. I tak jest z podjazdem pod Singletrack Zajęcznik w Świeradowie-Zdroju. Praktycznie od Orłowic kierujemy się cały czas pod górę, aż do szutrowego parkingu na szczycie wzniesienia.
Ten odcinek jest morderczy. Nachylenie sięga momentami 17-18% i mniej wytrenowani kolarze mogą mieć wrażenie, że za chwilę staną w miejscu.
Pozostaje zacisnąć zęby i nie przestawać pedałować, choć przejeżdżający obok rowerzyści na e-bike’ach mogą w tym momencie wzbudzać zazdrość.
Po tej wspinaczce dojeżdżamy do samej tablicy informującej o wjeździe na singletrack Zajęcznik. Same single to dość nowe ścieżki rowerowe, przeznaczone dla miłośników jazdy na MTB i biegaczy. Mają długość 20 kilometrów po stronie polskiej i łączą się ze ścieżkami po stronie czeskiej (tam również jest ok. 50 km tras). https://yolobike.pl/zabawa-na-single-tracku
Zjazd rowerem szosowym z Zajęcznika jest bardzo stromy, a nachylenie to nawet -22%.
Góry mają to do siebie, że nawet gdy nie masz już sił, aby wtoczyć się na górę i po raz kolejny zarzekasz się, że kończysz z kolarstwem i sprzedajesz rower na aukcji w internecie, to zawsze na szczycie jest wielka radość i duma z pokonanych słabości.
Na podjeździe mój ból jest większy niż Twój, ale góry zawsze wynagradzają go pięknymi widokami. Zobaczcie sami!
Sprawdź moje trasy na Stravie: https://www.strava.com/athletes/27887568