Rowerem po Kotlinie Kłodzkiej – trasy

Góry to nie tylko Tatry czy Karkonosze. To m.in piękne Sudety i jej kraina Kotlina Kłodzka, która zachwyca swoim urokiem i barwami szczególnie jesienią. To doskonałe miejsce na kilkudniowy wypad na rower. Zobacz kilka ciekawych tras o umiarkowanej trudności i ilości przewyższeń.

Inna rzeczywistość

Dlaczego Kotlina Kłodzka jest tak lubiana i często wybierana przez rowerzystów? To jedna z najatrakcyjniejszych górskich krain turystycznych na Dolnym Śląsku. Mają do niej blisko nie tylko mieszkańcy Wałbrzycha, Wrocławia, Legnicy, ale także Ziemi Lubuskiej. Zaledwie trzy godziny jazdy samochodem z Zielonej Góry i wkraczamy z zupełnie inną rzeczywistość. Szczególnie jeśli chodzi o tereny do jazdy na rowerze.

Na północy – Góry Stołowe i Góry Bardzkie, na zachodzie – Góry Bystrzyckie i Orlickie, na wschodzie – Góry Złote, Bialskie i Masyw Śnieżnika – jest co zwiedzać i gdzie pojeździć. Tydzień to za mało, aby przejechać choć kilka sztandarowych tras.

Choć kilka podjazdów i miejscowości znam już na pamięć, to i tak za każdym razem znajdzie się coś nowego. Dlatego tak bardzo lubię tam wracać! Polecam!

Trasa nr 1 

Dystans: 88 km
Wznios: 1429 m n.p.m.

Duszniki Zdrój – Łężyce – Karłów – Radków – Tłumaczów – Broumow – Bukovice – Suchy Dul – Machov – Ostra Góra – Jeżowice  – Karłów – Łężyce – Złotno – Dolina – Duszniki Zdrój.

Trasa: https://www.strava.com/activities/4158927332

Trasa w sam raz na początek kilkudniowego touru po Kotlinie Kłodzkiej. Ani łatwa, ani trudna, ale z pewnością malownicza. Dystans i przewyższenia do przejechania dla każdego amatora kolarstwa, oczywiście “w swoim tempie”‘.

Bez względu na prędkość, warto zarezerwować 4-5 godzin na jazdę, bo z pewnością warto kilka razy zatrzymać się, aby uwiecznić na zdjęciu widoki i podjazdy.

Trasa zaczyna się w Dusznikach Zdroju i prowadzi przez Łężyce w stronę Karłowa i Radkowa. Praktycznie od początku mamy lekko pod górkę, ale trasa jest przyjemna, a nawierzchnia bardzo dobra. Nachylenie kształtuje się tu w okolicach 4-5%, momentami jest 8%, więc lekko już czuć podjazd w nogach.

Dojeżdżamy tak praktycznie w okolice samego Szczelińca Wielkiego. Tutaj tradycyjne MUST HAVE czyli zdjęcie z widokiem na najwyższy szczyt w Górach Stołowych leżący na terenie Parku Narodowego Gór Stołowych.

Trasa prowadzi dalej zjazdem fragmentem Szosy Stu Zakrętów. Blisko dziesięciokilometrowy zjazd do samego Radkowa wije się przez las, z którego co krok wyrastają skalne rzeźby. Jesienią może być tu ślisko, szczególnie gdy popada deszcz. Mimo tego, to niesamowita frajda zjeżdżać tymi licznymi zakrętami i serpentynami.

Z Radkowa kierujemy się w stronę Tłumaczowa, czyli przejścia granicznego z Czechami. Trzeba najpierw pokonać krótki podjazd pod Kościelną Górę, ale już potem wzdłuż granicy jest dość płasko.

Dopiero za Broumovem, w stronę Bukovic, czeka nas wspinaczka, momentami 15% nachylenia! Spokojnie, wynagrodzi ją zjazd nawet -18%.

Jadąc dalej tą trasą dotrzemy do fantastycznej miejscówki pomiędzy miejscowościami Bely i Machow. Nawet w pochmurny, mokry, mglisty dzień ten fragment drogi robi wrażenie do tego stopnia, że trzeba się zatrzymać, rozejrzeć dookoła i wziąć głęboki oddech. W takim miejscu można poczuć wolność, przestrzeń, radość i wzruszenie.

Jedną z ostatnich atrakcji na tej trasie jest podjazd pod Ostrą Górę (710 m n.p.m.). Prowadząca do niej Machowska Droga przypomina trochę Szosę Stu Zakrętów czyli znów mamy trochę serpentyn pośrodku lasu.

Co nas czeka na trasie? Jak sama nazwa wskazuje ostro pod górę przez ok. 8 km. Momentami nachylenie dochodzi do 14%, ale przeciętnie jest 5-8%. Czyli dość ciekawy podjazd, na którym można się zmęczyć. I tak do samego Karłowa, który mijaliśmy na początku trasy.

Powrót jest już bardzo przyjemny i malowniczy. Czeka nas zjazd przez Łężyce, które są przepiękne jesienną porą roku. Do Dusznik Zdroju można wrócić przez Złotno i Dolinę, gdzie rozpościera się z góry widok na całe miasteczko.

Trasa nr 2

Dystans: 75 km
Wznios: 1101 m n.p.m.

Duszniki Zdrój – Lasówka – Wójtowice – Nowa Bystrzyca – Przełęcz Spalona – Rudawa – Mostowice – Piaskowice – Lasówka – Zieleniec – Duszniki Zdrój.

Trasa: https://www.strava.com/activities/4163266009

Trasa z cyklu “kilka hopek i do domu”. Czyli malowniczy, 8-kilometrowy podjazd pod Spaloną, z nachyleniem 5-9%.

Najpierw jednak wspinaczka z centrum Dusznik Zdroju pod główny zakręt na Zieleniec (wjazd na samą górę zostawiamy na koniec podróży). Takie momentami 12%, w sam raz na rozgrzewkę.

Do Lasówki dojeżdżamy szybko, bo jest płasko, a nawet lekko z górki i kierujemy się w lewo, w stronę Wójtowic. Co tam mamy?

Piękna, malownicza trasa, pośród wysokich drzew i wzdłuż Bystrzycy, z ciekawymi zakrętami, ale… z fatalną nawierzchnią drogi. Niestety, ale tu – mimo, że mamy lekki spadek nachylenia – musimy jechać wolno i ostrożnie, starając się skutecznie ominąć dziury i przejechać momentami po żwirowej nawierzchni, gdzie już praktycznie nie ma asfaltu.

W samych Wójtowicach – atrakcja dla prawdziwych kolarskich górali. Perełka w Górach Bystrzyckich czyli jeden z najbardziej stromych podjazdów w całej Kotlinie Kłodzkiej – podjazd pod Hutę (714 m n.p.m.) o długości ok. 2,5 km o średnim nachyleniu 10,4%, a max. 17% (choć niektórzy mówią, że nawet 25%!). Wjechałam. Do połowy, bo jak zobaczyłam 12% na liczniku i ściankę przed sobą szybko postanowiłam zostawić go na kolejny raz.

Jadąc dalej docieramy do Nowej Bystrzycy, z której już tylko pozostaje podjazd pod przełęcz Spaloną (812 m n.p.m.), a konkretnie pod Schronisko PTTK „Jagodna” . No i mamy 8-9 km wspinaczki piękną, krętą drogą. Nie taki diabeł straszny, bo tutaj mamy średnio 5% nachylenia, choć momentami dochodzi do 9%. Czyli całkiem, całkiem fajny podjazd, do przejechania swoim tempem. Na szycie nagroda w postaci panoramy na Góry Bystrzyckie.

Powrót zaplanowano przez Poniatów, Piaskowice i Lasówkę. I tutaj zdecydowanie odradzam jazdę fragmentem Autostrady Sudeckiej (droga województwa 389). Z roku na rok nawierzchnia drogi jest w coraz gorszym stanie. Dziury, wybrakowany asfalt, żwir, a nawet kamienie – gehenna dla roweru szosowego. To cud, żeby nie złapać tam kapcia!

Jeśli, tak jak ja, chcecie przemęczyć się przez kolejne 10 km i jechać z prędkością 10 km/h, to dotrzecie dziurową Autostradą Sudecką do Poniatowa, gdzie nieco dalej czekać będzie na Was atrakcja turystyczna w Rudawie, czyli cudowny widok na góry i zalew wodny. Warto zatrzymać się tutaj na dłużej.

Z zalewu w Rudawie mamy już w miarę blisko na Zieleniec Ski Arena. Ten atrakcyjny podjazd (max. 12 % wzniosu) warto zastawić na sam koniec jazdy, żeby dołożyć do wyniku trochę przewyższeń. Za każdym kolejnym razem wydaje mi się, że wjeżdża się na niego nieco łatwiej… Trudy wynagrodzi szybki zjazd ze szczytu tą samą drogą do samych Dusznik Zdroju.

Trasa nr 3 

Dystans: 103 km
Wznios: 1851 m n.p.m.

Nowa Ruda – Ludwikowice Kłodzkie – Walim – Jugowice – Zagórze Śląskie (Zamek Grodno) – Jezioro Bystrzyckie – Modlęcin – Szczytów – Pieszyce – Jugów – Przygórze – Twierdza Srebrna Góra – Wolibórz – Nowa Ruda.

Trasa: https://www.strava.com/activities/4167941604

Taki “konkret” z podjazdem pod Twierdzę Srebrną Górę i wspaniałym widokiem na Jezioro Bystrzyckie. I znowu mamy nowe atrakcje i nowe trasy, których w Kotlinie Kłodzkiej jest mnóstwo!

Tym razem starujemy z Nowej Rudy, żeby było bliżej do Parku Krajobrazowego Gór Sowich. Na trasie czekają na nas trzy większe podjazdy.

 

Pierwszy zaczyna się już w Ludwikowicach Kłodzkich. Wspinamy się do Sokolca, aby odetchnąć na chwilę w przyjemnej miejscowości Rzeczka. Mała, niepozorna wioseczka, ale chętnie wybierana przez nowobogackich na budowę drewnianych domków z widokiem na góry. Kto o takim nie marzy?

W Rzeczce trzeba narzucić na siebie kurteczkę, zapiąć ją pod samą szyję, bo czeka nas długi zjazd, praktycznie do Zagórza Śląskiego słynącego z Zamku Grodno.

I tutaj pojawia się problem. Nic mi nie wiadomo o tym, żeby można było podjechać pod główną bramę zamku na rowerze szosowym. Pozostaje zatem wspinaczka z rowerem na plecach po kamieniach, dużych i śliskich o tej porze roku. Wejście na zamek jest płatne. W przyzamkowej restauracji można zamówić jedzenie i napoje lub skorzystać z toalety.

Najlepsza atrakcja jednak przed nami. To Jezioro Bystrzyckie i fantastyczny zabytek techniki czyli zapora wodna w Zagórzu Ślaskim na rzece Bystrzycy Kamiennej. Uwielbiam takie połączenie gór, wody i zabytków.

To jeszcze nie koniec podjazdów. Wspinamy się przez kolejne kilometry przez Tonowice, Glinno, Modlęcin czyli znów kierujemy się do granicy Parku Krajobrazowego Gór Sowich. Podjazd jest długi, ok. 10 km, choć niezbyt stromy (cały czas ok. 3-5%). Ale za to jakie mamy widoki! Ach ta jesień! Ach te kolory!

Następnie kurujemy się zjazdem do Pieszyc, aby znów wspinać się przez kilka kilometrów, tym razem pod Przełęcz Jugowską (805 m n.p.m.). Na szczycie trudno mi było złapać oddech po takim podjeździe, dlatego zapamiętałam tylko to, że bardzo tam wiało. Do Jugowa i dalej do Woliborza jest najpierw górki, a potem dość płasko.

Przed końcem  trasy warto jeszcze zahaczyć o Twierdzę Srebrną Górę. Jeśli nie macie czasu, można odpuścić jej zwiedzanie, ale sam podjazd na górę to nie lada wyzwanie. Trzeba podjechać pod Przełęcz Srebrną, a potem pod samą warownię twierdzy. Ostatni kilometr to już nie przelewki – ok. 14% non stop w górę.

Powrót z twierdzy do Nowej Rudy to ok. 15 km, co daje nam razem ponad 100 km trasy.

Trasa nr 4

Dystans: 54 km
Wznios: 1024 m n.p.m.

Brzozowie – Ceska Cermna – Borova – Dlouhe – Oleśnice – Sedlonov – Destne – Mostowice – Piaskowice – Lasówka – Duszniki Zdrój.

Trasa: https://www.strava.com/activities/4171822572

Trasa na 3-4 godzinny wypad na szosę, w sam raz żeby wstrzelić się w okienko pogodowe. Tym razem mi się nie udało, bo ostatnie 20 km to była ekstremalna jazda w ulewie. Ale warto zaliczyć fragment Orlickich Gór po stronie czeskiej, ze startem w przygranicznym Brzozowie, a metą w Dusznikach Zdroju.

Dlaczego start w Brzozowie (dzielnica Kudowy Zdroju)? Tam znajduje się Singletrack Glacensis, którą postanowił sprawdzić przy okazji mój mąż. Trasę singli podzielono na cztery odcinki – Źródełko (3,9 km), Widoczek (2,7 km), Za rzeką (4,4 km) i Everest (2,2 km). My parkujemy przy Evereście. A jakże. On na MTB, ja na szosę i wszyscy zadowoleni.

Trasa szosowa w stronę granicy z Czechami jest wąska i wiadomo – pod górkę. Nie jest to jakiś epicki podjazd – tradycyjna wspinaczka o nachyleniu 3-6%. I tak przez kolejne ok. 22 km. Bardziej pod górkę niż z górki, przez czeskie wioski i wioseczki, w lekko padającym deszczu.

Wyzwaniem na tej trasie jest podjazd pod Malą Destnę (1090 m n.p.m.). I choć jest on bardzo malowniczy, to jednak dość stromy. Trzeba pokonać ok. 6 km z nachyleniem ok. 8-11%.

Tym razem niewiele przed sobą widziałam, bo uroki gór zakrywała gęsta mgła i coraz bardziej padający deszcz. Dlatego zjazd był bez trzymanki! 40 km/h w ulewie, przez którą prawie nic nie widziałam na oczy! I pytanie: w okularach czy bez? Zdecydowałam, że jednak w okularach i z nawigacją na Garminie, który pokazywał mi mapę ze zjazdem i zbliżające się zakręty. Przetrwałam.

Przestało padać dopiero na granicy z Polską. Po przekroczeniu jej w Mostowicach dalej należy wrócić do Dusznik Zdroju przez Lasówkę, znaną już wcześniej trasą.

Górskie klimaty? Uwielbiam! Bez względu na pogodę.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *